Moja historia z bokserem zaczęła się zaraz po narodzinach. Mieszkaliśmy w domu u babci i dziadka wraz z dorosłym psiakiem- Astorem, na którego wszyscy wołali Atin. Bokser był moim przyjacielem i zawsze gdy zaczynałam płakać szedł po mamę i szczekał na nią tak długo, aż nie przyszła się mną zając. Gdy zasypiałam mama miała pewność, że jestem pod dobrą opieką
(leżącego obok mojego łóżeczka psa)
Jak wychodziłam z mamą na spacer moja mądra psinka czekała aż przyjdę i nie pocałuję jej w obślinioną mordkę. Momentem, który moi rodzice wspominają gdy opowiadają o nim jest gdy siedziałam na dywanie i zajadam swoją chrupkę, a Astor podchodzi najpierw z jedne strony, odwracam się jednak jego tam nie było. Potem podchodzi z drugiej strony i pochłania w całości mój przysmak. Ja wściekła podeszłam do jego miski i z premedytacją zjadłam JEGO KARMĘ!!!
Mimo, że Atin był zwykłym psiakiem kupionym na ,,targach psów", nie miał rodowodu, był bardzo kochany i pełny pozytywnej energii.
Niestety wykończyła go choroba- miał raka. Widząc schorowanego Atina tata podjął decyzję:
,,On się męczy, trzeba go uśpić".
Było to dla nas ciężkie przeżycie, zwłaszcza dla taty, który kupił go z samodzielnie zarobionych pieniędzy, jednak widok pupila, który nie utrzymuje moczu, cały czas śpi, nie bawi się, nie ma apetytu, leży tylko i patrzy, był nie do wytrzymania.
Ja byłam wtedy nie świadoma sytuacji. Zawieźli mnie do babci...i tyle pamiętam bo miałam tylko kilka lat. Tata też nie był wstanie patrzeć na usypianie naszego bokserka dlatego nie był przy tym. Byli tam moi wujowie.
Miał 13 lat.
ATIN KOCHAM CIĘ! MAM NADZIEJĘ, ŻE JESTEŚ TERAZ TAM:
-szczęśliwy
-zdrowy
-pełen energii
-z rodzeństwem
-z rodzicami
-z miłymi ludźmi
-że bawisz się tam jak najlepiej
-najedzony
-niczego ci nie brakuje
-podziwiasz piękne widoki
- i czekasz na mnie :)
Pamiętaj, niedługo będziemy kroczyć tam razem
KOCHAM CIĘ ASTOR!!!!